Nieczęsto zdarza się, że poruszam temat napojów alkoholowych. Dla sportowca są to wynalazki, które trzeba raczej wyeliminować z diety i z życia. Chociaż lampka wina raz na jakiś czas do kolacji wcale nie jest złem ostatecznym. Czy piwo niepasteryzowane też może być porównywane do czerwonego wina posiadającego antyoksydanty walczące z wolnymi rodnikami? Trzeba się temu przyjrzeć nieco bliżej.
Chyba każdy słyszał o grzańcu? To mikstura używana od wielu lat podczas stanów grypopodobnych i ogólnej choroby z wzrastającą temperaturą. Wystarczy dodać do około 0,5 litra piwa miód, cytrynę oraz kilka przypraw walczących ze stanem zapalnym. Doświadczyłem działania tego napoju kilka razy w swoim życiu i muszę przyznać, że pomógł mi zwalczyć chorobę bez użycia dodatkowych leków. Jest to drugi przykład na to jak napój alkoholowy może pozytywnie wpłynąć na zdrowie. Przejdźmy do browarów niepasteryzowanych i różnic względem tradycyjnego piwa sprzedawanego od wielu lat w butelkach i puszkach. Filtrowanie to proces, który zastąpił pasteryzację. Wyeliminowanie konserwantów sprawia, że trudnej jest bardziej naturalny. Oprócz tego nie posiada złych bakterii i drobnoustrojów. Musicie wiedzieć, że filtracja jest procesem bardzo dokładnym a używane w niej sitka potrafią zatrzymać nawet drobinki drożdży. Dzięki temu browar jest w stanie wytrzymać na sklepowej półce nawet 4-5 miesięcy. Taki trunek wcale nie traci na smaku co zostało nieraz udowodnione podczas konkursów piwowarskich. Jeżeli tak jak ja cenicie naturalną żywność i napoje wybierzecie jedno z piw niepasteryzowanych. Ale nawet te tradycyjne nie powinny być odrzucone czy skreślone z rynku ponieważ w rozsądnej ilości wcale nie szkodzą.
Jednym z piw niepasteryzowanych godnych uwagi jest Namysłów (http://www.browarnamyslow.com.pl/marki/namyslow-niepasteryzowane)