
Jedna z bardzo wiarygodnych teorii mówi, że to wolne rodniki odpowiadają za 90% chorób atakujących człowieka. Gdyby kontrolować ich ilość nie dopuszczając do przesadnego namnażania człowiek prawie by nie chorował. Tak w skrócie można określić je jako złe cząsteczki, które żywią się naszymi komórkami. Pochłaniają ładunki elektryczne, których im brakuje. Według naukowców odpowiadają także za proces starzenia. Można więc domyślać się, że bez nich człowiek żyłby znacznie dłużej w nienagannym zdrowiu.
Popularnym środkiem, który rzekomo ma być szczególnie dobry w zwalczaniu rodników jest czerwone wino. Niektóre wyniki badań podają, że długo fermentowane wytrawne wino ( http://www.makro.pl/public/kieliszki-do-wina-wideo-poradnik )zawiera sporo antyoksydantów. Potwierdzeniem ma być też analiza kilku regionów Francji, w których ludność bardzo rzadko choruje na serce. Prawda jest taka, że rodniki nie działają tylko na serce, ale na całe ciało. Więc nie do końca można się zgodzić ze stwierdzeniem, że wino to najlepszy antyoksydant. Znacznie lepsza jest witamina C lewoskrętna, którą w czasie choroby można przyjmować nawet w wielo-gramowych dawkach. Wracając do wina warto je spożywać do posiłku, najlepiej obiadu w małej ilości nie częściej niż 2 razy w tygodniu. Dlaczego tak rzadko? Odpowiedź jest prosta, o ile antyoksydanty są bardzo dobre o tyle alkohol już nie. Przyjmuje się, że antyoksydanty znajdują się w warzywach i owocach o dużej zawartości witaminy C. Mamy także suplementy. Tutaj powiem wam, że jestem jak najbardziej za suplementacją witaminami i substancjami, które nasz organizm wykorzystuje prozdrowotnie. Rozsądne ilości suplementów uzupełniające dietę bogatą w warzywa i owoce przyniosą dużo dobrego.