Kilka razy do roku odwiedzam różne siłownie w kraju. Sam trenuję od wielu lat we własnej siłowni, na której nie brakuje sprzętu i obciążenia. Ostatnie odwiedziny w klubie fitness (tak teraz zwą się siłownie sieciowe) utwierdził mnie w przekonaniu, że młode osoby znalazły nową modę. Tą modą jest ponoszenie ciężarów i pompowanie bicepsa. Niestety trening tych ludzi jest niepoprawny, niezdrowy i często źle rozplanowany.
Byłem samoukiem, który po latach treningu zdecydował się pójść na szkolenia i zrobić kursy instruktorskie w różnych dziedzinach podnoszenia ciężarów i trenerki. Na początku moja technika wykonywania ćwiczeń nie była za dobra. Jednak z czasem, dzięki umiejętności adaptacji i dokładnego wychwytywania szczegółów technicznych opanowałem każde ćwiczenie w stopniu bardzo dobrym i bezpiecznym dla mnie bez pomocy z zewnątrz.
Nie każdy jest taki jak ja. W siłowniach można spotkać ludzi z 20-30 letnim stażem treningowym, którzy nie potrafią wykonać poprawni uginania na biceps, nie mówiąc już o martwym ciągu. Wielostawowe ćwiczenia takie jak martwy ciąg, wyciskanie sztangi leżąc, wyciskanie żołnierskie czy przysiad to niszczyciele stawów i zdrowia przy błędnym wykonaniu. Natomiast przy prawidłowej technice, są to ruchy, które powinien wykonywać niemal każdy trenujący z obciążeniem zewnętrznym. Teraz szybko przejdźmy do skali problemu. Na 100 osób trenujących ponad 90 nie potrafi wykonywać ćwiczeń poprawnie. To przytłaczająca statystyka. Niektórzy robią subtelne błędy. Gdzie są trenerzy? Siłownie zatrudniają trenerów tylko po to, by prowadzili zajęcia grupowe zachęcające ludzi do uczęszczania na ich siłownie. Czasem mają indywidualnych klientów. Żaden z nich nie ma w umowie zajmowania się ludźmi kupującymi karnet. To zjawisko dotyczy większości klubów. Nie zdarza się za to na prywatnych siłowniach prowadzonych przez pasjonatów, którzy sami z własnej woli i za darmo pomagają w nauce techniki ćwiczeń.